FORUM EZOTERYCZNO WRÓŻBIARSKIE WRÓŻBY ONLINE

1 pytanie gratis na portalu (WRÓŻBA)

Ogłoszenie

Witam na forum Wróżby Online Jest to była strona wrozby.mojeforum.net

#1 2013-12-30 23:33:24

Anna Bettil

Udzielajacy się

48454062
Zarejestrowany: 2013-12-27
Posty: 207
Punktów :   

Miejsce potężnej mocy WAWEL

Beata_Kalinowska napisał:

http://images46.fotosik.pl/275/4da895c4c830da4a.jpg


Celtycki szaman wolno wspinał się na wzgórze przyciskając kurczowo magiczny kamień do piersi. Doskonale wiedział, jak wiele nadziei pokładał klan kapłanów - druidów w jego umiejętnościach. To właśnie on miał wyszukać sekretne miejsce mocy, w którym plemię wojów mogłoby postawić świątynię, a wokół niej wznieść swoje osady. Krążył po okolicy już od kilku dni, ale tym razem wyraźnie czuł zbliżającą się moc. Wreszcie, gdzieś u szczytu pagórka, odkrył płynące z głębi Ziemi źródło potężnej energii. Powoli zlokalizował ten szczególny punkt i tam położył magiczny kamień...


Pani Katarzyna o swojej chorobie dowiedziała się rok temu. Lekarze orzekli, że cierpi na stwardnienie rozsiane, i że właściwie nic na to nie mogą poradzić. Zrozpaczona kobieta udała się do bioenergoterapeuty. Ten wprawdzie potwierdził, że źródłem jej dolegliwości jest schorzenie mózgu, stanowczo jednak zaprzeczył lekarskiej diagnozie. Pani Katarzyna wybrała się więc na kolejne badania do Warszawy.
Tam, w jej przysadce mózgowej wykryto guza i zalecono operację. Wiadomo, że jest to zabieg ryzykowny, więc pani Katarzyna zwleka z decyzją. Na razie przychodzi na Wawel i przylega ciałem do ściany kaplicy Batorego. Tu promieniowanie wawelskiego miejsca mocy jest ponoć najsilniejsze. Kobieta niewiele wie o czakramach Ziemi i legendzie, która powiada, że dawno, dawno temu hinduski bóg Sziwa rzucił na Ziemię siedem magicznych kamieni. Tam, gdzie spadły, powstały źródła energetycznej mocy. Dla niej nie jest ważne skąd pochodzi to promieniowanie. Ważne że pomaga - chorym, znękanym życiem, nieszczęśliwym. Pani Katarzyna przychodzi tu więc codziennie i wyraźnie czuje spływającą na nią energię. Bo nie może lekceważyć tego, że po kilku minutach spędzonych przy ścianie kaplicy przez całe jej ciało przechodzi delikatne mrowienie, a zmarznięte dłonie robią się ciepłe. Ma wrażenie, że oto ktoś podłączył ją do źródła życia. Po każdym seansie czuje się silniejsza. Coraz bardziej wierzy też, że obejdzie się bez operacji. Otuchy dodaje jej także przypadek siedemdziesięcioletniego pana Kazimierza, którego tu poznała. Kilka miesięcy wcześniej z wielkim trudem wspiął się na Wawel o kulach. Dziś wystarcza mu laska. Pan Kazimierz zamierza tu przychodzić do momentu, kiedy i ona przestanie być potrzebna.
Codziennie, od wielu lat, przy ścianie i w kaplicy zbierają się ludzie. Większość z nich twierdzi, że za pierwszym razem nie wyczuwali nic nadzwyczajnego. Dopiero po kilku wizytach każdy na swój sposób odbierał wrażenia. Jednym kręciło się w głowie, innym po całym ciele rozchodziły się dreszcze, jeszcze inni pocili się gwałtownie czując ogarniające ich ciepło. Wszyscy są przekonani, że coś w tym jest. Nie oni pierwsi.

http://images38.fotosik.pl/272/07f52059b5b5db4c.jpg


O wielkiej mocy wawelskiego czakramu wiedzieli już w pierwszym stuleciu naszej ery Celtowie, kiedy to wykrył je ich kapłan.
Dziesięć wieków później Bolesław Chrobry zarządził wybudowanie okazałej świątyni na ruinach celtyckiej osady. I mimo że była to świątynia chrześcijańska, nie odważono się zniszczyć postawionego tam uprzednio celtyckiego, pogańskiego grobowca. A przecież chrześcijański Kościół wczesnego średniowiecza nie takie budowle innowierców obracał w perzynę. Wprawdzie świątynia nie przetrwała śmierci Chrobrego, ale wyznaczony niegdyś przez celtyckiego szamana punkt już nigdy nie został opuszczony. Najpierw pobudował tu swoją katedrę Bolesław Śmiały, potem Władysław Herman. Wreszcie Władysław Łokietek uczynił z wawelskiego wzgórza siedzibę polskich władców.

Kolejne pokolenia budowniczych zapewne doskonale zdawały sobie sprawę ze znaczenia tego miejsca, skoro powstające na przestrzeni lat budowle umieszczano jak najbliżej czakramu. Musiano wiedzieć, że energia stąd promieniująca będzie przez wieki chroniła wszystko, co wokół niej. I tak się stało. Nawet liczne pożogi wojenne, zabory i dwie najstraszliwsze w historii ludzkości wojny światowe nie zdołały naruszyć niczego, co było w zasięgu działania czakramu. Można w to wierzyć lub nie, ale trzeba przyznać, że póki nie przeniesiono stolicy z Krakowa do Warszawy, Polska mimo licznych kłopotów pozostawała europejską potęgą. Zbieg okoliczności?

Krakowski bioenergoterapeuta Zbigniew Banaś nie ma wątpliwości, że w pobliżu kaplicy Batorego tryska gejzer energii wielkiej mocy. Wyczulony organizm healera wyraźnie wyczuwa promieniowanie, które wydaje się rozdymać jego własne "ciało astralne". Kiedy przychodzi tutaj, by wyciszyć się i zregenerować biologiczne akumulatory, widzi wyraźną barwną aurę tego miejsca. W zależności od dnia, zmienia ona kolory - od pomarańczowego po zielony. Pan Zbigniew patrząc na zgromadzonych pod ścianą ludzi obserwuje wymianę energii między nimi a otoczeniem. To sygnał, że wawelski czakram nie tyle wysyła czystą energię, co otwiera czakramy istniejące w każdym człowieku i w ten sposób czyści krążącą w nim bioenergię. Pomiary wykazały, że na Wawelu jest jeden z najsilniejszych czakramów, czy jak kto woli miejsc mocy, w tej części Europy. Z całą pewnością przewyższa swą intensywnością te w Pradze i Wyszehradzie. Jego moc potrafił docenić premier Indii Nehru, który podczas oficjalnej wizyty w Krakowie nieoczekiwanie zażądał, by zostawiono go na chwilę samego w kaplicy Batorego. Wierzył zapewne, że znajdzie tu rozwiązanie kilku ważkich dla jego państwa problemów. Podobno miał nawet jakieś wizje, ale ich treść została na zawsze tajemnicą.

http://images37.fotosik.pl/271/f8a3ddc008c8b848.jpg

Warszawska wróżka Sonia podchodzi do tych informacji z pełnym zrozumieniem. Ona sama przyjeżdża do Krakowa co jakiś czas, by pomedytować kilkanaście minut w kaplicy i przenieść się w zadziwiającą krainę wizji. Zawsze osiąga zaskakujące rezultaty. Widzi obrazy z przyszłości i na ich podstawie potrafi precyzyjnie poradzić, jak pozbyć się kłopotów.
Szczerze mówiąc nie bardzo wierzyłem w jej wizje i gejzery energii tryskające z tego miejsca. To co czują tutaj ludzie uznałem za efekt zbiorowej sugestii czy halucynacji.
Oburzona moją ignorancją wróżka proponuje eksperyment, który ma pokonać mój sceptycyzm. Spotykamy się na Wawelu. Sonia koncentruje się i po chwili wskazuje miejsce pośrodku wawelskiego dziedzińca. Widzi tam intensywną aurę w kolorze indygo. Wręcza mi wahadełko choć doskonale wie, że mnie ono wcale nie słucha. Wiele już razy bezskutecznie próbowałem swoich sił w radiestezji. Wahadełko nigdy nie chciało się poruszyć. - Tutaj i ty będziesz mógł wykazać się energią - obiecuje, popychając mnie na wskazane miejsce. Biorę więc wahadełko i zadaję dręczące mnie pytanie: czy jest tu czakram? Przez chwilę nic się nie dzieje, więc zaczynam bezlitośnie kpić z wróżki. I nagle wahadełko zaczyna się obracać, najpierw powoli, a potem tak mocno, jakby chciało mi się wyrwać z ręki! Sonia ze zrozumieniem przyjęła moje przeprosiny.

Nasza wizyta na Wawelu przypomniała mi seans spirytystyczny mistrza Twardowskiego, który wywoływał ducha Barbary Radziwiłłówny (patrz Wróżka nr 2/98) oraz dochodzenie prowadzone przez Zbigniewa Święcha w sprawie ezoteryczno-magicznych praktyk króla Władysława III Warneńczyka. Młody uduchowiony władca korzystając z kryształów i magicznego modlitewnika (w istocie była to księga magicznych zaklęć ukrytych wśród tekstów modlitw, by nikt nie mógł ich wykraść, a przede wszystkim, by nie dostały się w ręce duchownych), miał wgląd w przyszłość. Istnieje wiele dowodów na to, że dwudziestoletni król nie zginął pod Warną. Wyniesiony z pola bitwy resztę swoich dni miał spędzić na portugalskiej Maderze, chcąc odpokutować swe magiczne praktyki. Życie zakończył w równie zadziwiający sposób jak Twardowski - po prostu zniknął. Czyżby i on wykorzystując magiczne moce wawelskiego czakramu wszedł w posiadanie kryształu obcych cywilizacji?
Tak czy inaczej, ezoteryczne sztuczki Warneńczyka muszą działać do dziś, skoro, jak twierdzi Zbigniew Święch, symboliczny grobowiec króla na Wawelu... wyraźnie oddycha. Można to zobaczyć gołym okiem, po kilku minutach skupionej obserwacji. Ezoterycy z którymi rozmawiam na Wawelu twierdzą, że energia tego wzgórza z każdym rokiem rośnie. Z jednej strony jest to zupełnie naturalne, bo czakramy Ziemi nigdy nie promieniują z taką samą siłą. Ale raz jest ona mniejsza, raz większa. To, że wawelskie źródło od kilku lat nabiera coraz większej mocy może oznaczać, że już niedługo coś przełomowego dokona się nie tylko w okolicach Wawelu, czy w Polsce, ale w całej Europie. A ten ogrom energii potrzebny będzie Europie, by... przetrwać jakiś kataklizm. Na razie kto może, niech wpadnie na Wawel. Nie tylko po to, by odkryć jego zadziwiające piękno i zgłębić tajniki historii. Warto przystanąć na chwilę i wchłonąć tajemniczą energię czakramu. By zrozumieć, że nasze życie nie składa się jedynie z doczesnych kłopotów i poczuć, że możemy trwać i tam, wśród przenoszących się we Wszechświecie energii.


Jerzy Gracz

W numerze 5/98:

Offline

 

#2 2014-01-25 17:05:19

Biała_Mewa

Stały Użytkownik

Zarejestrowany: 2014-01-24
Posty: 82
Punktów :   

Re: Miejsce potężnej mocy WAWEL

Byłam  na  Wawelu  w  tym  miejscu  i  potwierdzam  jest  tam  ogrom  energii  czułam  się  jak  by  mnie  kto  podładował 

Offline

 
Tutaj możesz wpisać treść, która ma sie ukazać w stopce forum.

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.angelteamasg.pun.pl www.public-ventrilo.pun.pl www.unde.pun.pl www.jumpstyle-polska.pun.pl www.mc-rpg.pun.pl